I nagle przychodzi taki moment.
Zasypuje Cię śnieg. Widzisz biel, potem czerń.
Znika sprzed oczu wszystko, co znasz.
Śniegowa czerń. Bezdenna biel.
Nie masz już w głowie żadnego obrazu.
Sennego spojrzenia spod przymkniętych powiek.
Ani dłoni grzanych o mały piecyk.
Zostaje tylko śnieg.
Czemu takie zdjęcie? Bo jest brzydkie i sensownie bez sensu...
Bo brzydkie jest ładne... Chyba to mi się to nie znudzi. Śnieg doprowadza do bólu, a Twoje notki potrafią zastąpić codzienne czytanie wierszy.
OdpowiedzUsuń"Śniegowa czerń. Bezdenna biel"
OdpowiedzUsuńsłyszę melodię tych słów.
musztardowa