niedziela, 9 grudnia 2012

45.


nastrosz puszyste pióra wieczoru,
rozbłyśnie zaśnij o jesiennym wietrze-
co łka

postaw szelestnie pióropusze łez,
wielobarwne dymy zagubionych snów
i dni

zobacz bezniebne obietnice gwiazd,
zmęczoną matczyną rękę księżyca-
co lśni

i bądź
jak nieboskłon
wysokopienny, odważny i czysty.

wykrzycz martwą ciszę z płuc
odetchnij.



sobota, 8 grudnia 2012

44.

Dziś małe świętowanie, więc dam wszystkim odetchnąć od wierszy.
Otóż mój szarobury i ponury blog został spenetrowany już 3tysiące razy (w przeciągu 11stu miesięcy), a równocześnie doczekał się potomka o jakże znamiennym numerze czterdzieści i cztery.
Dziękuję w jego imieniu. I swoim skromnym.
W prezencie Sopot.

niedziela, 2 grudnia 2012

43.

Ziemia drży kiedy fala uderza o brzeg.
Czuję się mniejsza od ziarenka piasku.
Gorąc płatka śniegu parzy mi policzek.
Obrastam w szare pióra czy łuski
ale wpierw
otwieram szufladę duszy
gdzie od zawsze lęgną się robaki
srebrne i grube jak księżyc
ciągle stoję w miejscu, choć dawno mnie już tam nie ma
mam lęk rzeczywistości.



Gdańsk.
Najsmutniejszy.