piątek, 30 marca 2012

21.

słyszę jak deszcz pieści szyby
wiatr porusza powietrze
w wazonie stoją czerwone tulipany
a obok łóżka porzucone buty

chcę tu siedzieć
zawinąć się w puch
i udawać że nie słyszę
że za oknem straszno

że we mnie głucho


Brzydkie zdjęcie, bo na ładne mnie nie stać...

czwartek, 22 marca 2012

20.

Zasłaniam sobie usta, żeby nie krzyknąć przypadkiem. 
Nie wrzasnąć, że już, już dosyć. Że dlaczego i po co. 

Wszystko jakoś zbyt szybko i zbyt niebezpiecznie. 
Pusto. Strasznie pusto. 
Niby wszystko jest. Ptaki, które śpiewają tak samo o 3ciej rano i 7mej wieczorem.
Ławki nadal stoją w tym parku. 
Pola dalej tak samo leżą pod mgłą. 
Przystanek nadal na tym samym miejscu. 

Tylko pusto. 



Tak, właśnie dlatego, że tak łatwo je zniszczyć.
Jak mnie.
Nigdy nie będę tym, kim wszyscy chcą.

sobota, 17 marca 2012

19.

Zawsze tak samo dziwi ta przychodząca cisza.
Rozsiewająca się w porach skóry.
Wrasta w nie i zapuszcza cieniutkie korzonki pod skórą.
Łaskoczą, a ty chcesz je wydrapać, ale żeby to zrobić, musiałbyś zranić się do krwi.
Więc robisz to.
Nie wiesz, że ziarenka są też w twojej krwi, w mięśniach, kościach, stawach.
Sam jesteś ziarenkiem ciszy...




czwartek, 15 marca 2012

18.

Patrzę na ten kraj. Całe to kurestwo doprawione chamstwem, kłamstwem i biedą. Przyglądam rozsypującym się osiedlom, drogom, dworcom. Okradanym sklepom, przemocy, pijaństwu.
Przyglądam się ludziom, którzy udają porządnych tylko po to, żeby wbić nóż w plecy, okłamać i wykorzystać.
Spoglądam na wszystkich, którzy mają to w dupie.
I jedyne na co czekam, to Kuczokowski "Gnój", który zaleje to cholerne, i tak już śmierdzące miejsce...

I tak, to pierwsze przekleństwa na tym blogu.
Bo innych słów już nie mam.

Dziękuję. Dobranoc.
Już nawet ręce się nie trzęsą, załamały się.

Jeżeli coś się we mnie paliło, to chyba właśnie gaśnie.


wtorek, 13 marca 2012

17.

Czuję się jak Nemeczek, który umierał z uśmiechem na ustach...

Tylko w przeciwieństwie do niego ja nie wiem, za co umieram...


Miały tu być już dawno. 

poniedziałek, 12 marca 2012

16.



Zbyt wiele dziwnych wiadomości, myśli, uczuć.



Zaciskam zęby i uparcie powtarzam, że nikt już nie dowie się kim jest Iselin.
Nikt. Nikt. Nikt.

Chcę stać się cieniem. 

czwartek, 8 marca 2012

15.

Zastanowiły mnie wczoraj światła.
Mdłe światło w wieczornym autobusie.
Sztuczno-zielonkawe światło bilbordów bez treści.
Migoczące żółte światło wypalonej latarni osiedlowej.
Złote światło piecyka.

Gdyby każde z nich zgasło?
Gdyby wszystkie zgasły.
Gdyby zgasło słońce.

Chciałabym wtedy mieć kogoś przy sobie.


Moja wiara, moja wina   
Twojej ręki dotyku      
kraina                  


Moja kara, moja mara    
Naszych oczu zmęczonych 
poczwara                


Oszustwo            

Zenitowe. Zepsute.

niedziela, 4 marca 2012

14.

I przecież wiedziałam.
I chodziłam, i myślałam, i mówiłam o tym z samą sobą.

Tylko czemu nagle ręce drżą.
Tylko czemu jeść się nie chce.
Tylko czemu nadal myślę, że będzie inaczej?

Tęsknię do wszystkiego, co zamknięte w pixelach, na kartkach papieru, w głowie. Zamknięte w tych wszystkich autobusach, śniegach, herbatach i piwach, trawie, słońcu.
Chcę pobiegać z kimś boso i robić tysiące niepotrzebnych zdjęć, a potem wrócić zmęczona do domu, zmyć z siebie kurz i zapach radości. Żeby móc nasycić nim skórę jeszcze raz.

To już nie te czasy, tych czasów nigdy nie było...


sobota, 3 marca 2012

13.

Cienie pełzają po dywanie.
Wyrastają jak dzikie pnącza.
Łaskoczą w stopy.
Jak Twój język w zagłębieniu mojej szyi. 
Mojego kręgosłupa. 


Dziwne uczucia...

Wtapiam się w tło. Czuję jak mebel, który przestawiać można dowolnie, a kiedy się znudzi porąbać siekierą,  martwe części oprzeć o osiedlowy śmietnik i czekać na wywóz "wielkich gabarytów"... 



czwartek, 1 marca 2012

12.

Nikt nie zatrzymał deszczu. On nadal spada. Razem z nim chyba ja. W rozmiarze jeszcze mniejszym niż najdrobniejsze krople. No i wiatr. 
Podróże przez osiedle o 22giej w samym swetrze (bo ciepło przecież) i z gorączką, a ja i tak w głowie nie mam nic więcej ponad to, czego chcieć nie chcę. 

45min.

45minut lewitacji. 

45minut żeby uświadomić sobie pewną rzecz.
Pewną niepewną rzecz. 

Ograniczam swoje istnienie do tego miejsca (sporadycznie), umawiania się na zdjęcia (sporadycznie) i egzystowania (sporadycznie). 
Tylko kogo to obchodzi. 
Dziękuję, dobranoc boląca głowo. Bolący przełyku. Boląca poprawko. 


A to? To jest Muniek. Za którym tęsknię już pół roku...