czwartek, 1 marca 2012

12.

Nikt nie zatrzymał deszczu. On nadal spada. Razem z nim chyba ja. W rozmiarze jeszcze mniejszym niż najdrobniejsze krople. No i wiatr. 
Podróże przez osiedle o 22giej w samym swetrze (bo ciepło przecież) i z gorączką, a ja i tak w głowie nie mam nic więcej ponad to, czego chcieć nie chcę. 

45min.

45minut lewitacji. 

45minut żeby uświadomić sobie pewną rzecz.
Pewną niepewną rzecz. 

Ograniczam swoje istnienie do tego miejsca (sporadycznie), umawiania się na zdjęcia (sporadycznie) i egzystowania (sporadycznie). 
Tylko kogo to obchodzi. 
Dziękuję, dobranoc boląca głowo. Bolący przełyku. Boląca poprawko. 


A to? To jest Muniek. Za którym tęsknię już pół roku...

1 komentarz:

  1. Nawet, jeśli kogoś nie obchodzi, to sprawia, iż popada w chwilową refleksję na owy temat. Ból często mija, aby pojawił się następny. Ale tym razem już go znasz, więc wiesz, czego można się spodziewać. Powodzenia na poprawce (raz jeszcze, bo chyba już o tym pisałam)!

    OdpowiedzUsuń