czwartek, 25 października 2012

41.

szukam adrenaliny, 
która wypełni mi żyły.
ciepłej śliny wieczoru
sam na sam.
paznokci wbitych w ciało
bez dna.
nierządu słów
zbroczonych słodką posoką
z nędznych, upodlonych głów.
gorzkiej ekstazy pamięci
zamglonej prędkością do łez.

i ciszy. ciszy bezwstydnej
po wszystkim.
dłoni na włosach,
tak prosto. 

tak pusto, tak mocno.
wgryźć się w jędrną pustkę,
wywlec za nogi ciemność,
postawić przed sądem najwyższym
i skonać. 



niesamowite jak wiele może się zmienić w głowie. widać? 

4 komentarze:

  1. Culler, którego własnie czytam, rozwodzi się nad literackością i jej wyznacznikami, których określić nie potrafi. Gdyby przeczytał ten tekst, moze byłoby mu łatwiej;) Super, jesiennie. Zapraszam na nieco więcej pesymizmu do nas.

    ~~mrcrowley

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny wiersz.. ale fotografia przepiękna......

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 Stęskniłam się

    OdpowiedzUsuń